1 sierpnia 2015

Pies i woda


Witajcie na naszym blogu!!!

Z racji tego, że mamy wakacje w pierwszym wpisie postanowiłam opowiedzieć jak zaczęła się przygoda Beni z rzeką oraz opisać dwie metody oswajania psa z wodą.

Benia od szczeniaka uwielbiała kałuże. Na spacerach musiała wejść do każdej napotkanej po drodze. Trochę w niej postała, potaplała się, powyławiała patyki. Chodziłyśmy nad rzekę i uważała za oczywiste, że można się z niej napić… ale nie przyszło jej do głowy, że można do niej wejść. Gdy przyszło lato i zrobiło się ciepło weszłam więc do wody i zawołałam Benię. Stała oczywiście na brzegu i patrzyła się na mnie ze zdziwieniem ani myśląc pójść w moje ślady. Musiałam więc przekonać ją do tego i pokazać, że woda wcale nie jest taka straszna. 

Jak to zrobić…?


Można oczywiście zachęcić psa smakołykami lub ulubioną zabawką. Jednak żadna z tych metod nie zadziałałaby na Benię. Zabawkami się nie bawi, a nawet się ich boi (ale to już inna historia), a smakołyków nie weźmie, gdy jest przestraszona.

Musiałam więc przypiąć jej smycz i wprowadzić do wody. Pierwsza próba oczywiście nie była łatwa. Pies zapierał się wszystkimi łapami, ale powolutku, małymi kroczkami przesuwałyśmy się w kierunku rzeki. W przypadku większych psów pomoc drugiej osoby bardzo się przyda, ponieważ może ona leciutko popychać psa, zapobiegając cofaniu się do tyłu. Ważne jest żeby pies wszedł sam, na własnych łapach do wody lub jakiegokolwiek miejsca którego się boi. Wniesienie tam psa nic nie da, nie „odblokuje” się go. Gdy już udało mi się wprowadzić Benię do rzeki postałyśmy tam kilka sekund i wyszłyśmy. Druga próba poszła już dużo łatwiej. Należy tak wprowadzać i wyprowadzać psa aż przestanie się opierać i pójdzie za nami na luźnej smyczy. Benia bardzo szybko się przekonała i teraz jest wielką fanką pływania.

Druga metoda doskonale sprawdziła się w przypadku Mimi (Yorkshire teriera). Wchodzimy po prostu do wody sami, pozostawiając psa na brzegu i zupełnie nie zwracając na niego uwagi. Bawimy się w wodzie np. jego ulubioną zabawką (wciąż nie zwracając uwagi na psa) i stopniowo się oddalamy. Pies czując potrzebę podążania za stadem i nie chcąc pozostać sam w obcym miejscu powinien wkrótce odważyć się i pójść za nami.

Pamiętajcie, że nie można psa wrzucić do wody, bo wtedy skutek będzie całkiem odwrotny od zamierzonego. Strach psa może się pogłębić. Jak już wyżej pisałam wniesienie psa również może nie przynieść zamierzonego efektu. Najważniejsze jest żeby pies wszedł do wody na własnych łapach!!

W tym roku odnieśliśmy kolejny mały sukces. Benia odważyła się wejść na głęboką wodę. W miejscu gdzie chodzimy nad Widawę jest most. Po jednej stronie woda jest płytka, sięga zaledwie do kostek i tylko w niektórych miejscach są głębsze dołki gdzie pies może popływać. Po drugiej stronie, wody jest więcej, sięga nam do pasa ale nazywamy ją „głęboką” tak się przyjęło i tak zostało. Dla psa głęboko jest, bo żeby wejść musi od razu płynąć. I tego właśnie Benka się obawiała. Gdy wszyscy pływali ona stała na brzegu i próbowała wejść za nami. Podchodziła i się cofała, aż w końcu zaczęła szczekać z frustracji. Musiałam jej więc pomóc. Złapałam za obroże i zachęcałam do wejścia. Pierwszy raz trochę się zapierała ale weszła. Przepłynęła spory kawałek i wyszła bardzo dumna z siebie. Za drugim razem wystarczyło że przytrzymałam obrożę, a za trzecim podejściem pies wszedł sam.

Dziękuję Wszystkim którzy przeczytali cały wpis. Mam nadzieję, że was nie zanudziłam :P

Czasami pies za szybko biegnie i aparat nie nadąża...

2 komentarze:

  1. Też bym chciała, żeby mój czterołap tak w wodzie hasał :)
    | thindogs.wordpress.com |

    OdpowiedzUsuń